Hej,
Chciałbym się was zapytać czy byłby ktoś chętny aby pomóc mi w pisaniu opowiadań. Sama nie dam rady bo mam mnóstwo nauki . Chętne osoby proszę o adresy e mail lub numer GG. Pozdrawiam ;-)
czwartek, 23 października 2014
sobota, 11 października 2014
Część VIII
" Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same "
Phil Bosmans
Następnego dnia rano Hana znowu nie czuła się najlepiej.Poszła do łazienki i przypomniała sobie że już od trzech tygoni spóźnia się jej okres.Obawiała się troche że może to być ciąża.Postanowiła to sprawdzić i umówiła się u Wójcika na badanie.
-A ty gdziesz wychodzisz? - zapytał Piotr.
-Jade do Tretera, załatwić kilka dni wolnego - musiała skłamać.
-Za dwie godziny mam dużur to ci to załatwie.
-Nie musisz.Poradzę sobie.
-Napewno?
-Tak.Nie jestem małym dzieckiem
-Tylko ostrożnie.
-Kurde!
-Co?
-Zapomniałam że zostawiłam samochód pod szpitalem.
-To jedź teraz taksówką.
-No tak, to jade.Pa - dała Piotrowi buziaka w policzek i pojechała.
Gdy dojechała natychmiast udała się do Wójcika.
-Cześć - zaczął Darek
-Cześć
-Co cię do mnie sprowadza?
-Chciałabym żebyś mnie zbadał. Myśle że jestem w ciaży.
-Jasne siadaj na fotel.
Po chwili Wójcik odezwał się.
-Hana.
-Darek co się dzieje.
-To jest.....
-Co mów!!
-To jest ciąża bliźniacza.
-Co! Co ty mówisz!
-Tak to już 7 tydzień.Gratulacje!
-Ale jak to...
-No co ty Hana nie wiesz skąd sie biorą dzieci - zaśmiał się Wójcik a Hana nadal była w szoku
-Widzimy się na kontroli za miesiąc.A i będziesz musiała chyba zrobić sobie przerwę w pracy.
-Tak masz rację
-To cześć.
-Cześć.
Cały dzień minął jej dobrze. Wiadomość o tym ,że zostanie matką bardzo ją uszczęśliwiła. Nie wiedziała tylko jak ma to powiedzieć Piotrowi.
-Pewnie by się cieszył z dziecka,ale czy będzie cieszył się z dwóch- pomyślała!
Hana po drodze do domu udała się jeszcze do sklepu.Kupiła coś do lodówki i pojechała do domu gdzie czekał już na nią Piotr.
-Hej a ty nie powinieneś być w pracy?
-Zamieniłem się dyżurami.
-Aha to ja przygotuje coś do jedzenia i później pogadamy.
-Jasne.
/kwadrans póżniej/
-I co załatwiłaś ten urlop?
-Tak,tak..- Hana mało co nie zakrztusiła się kanapką.
-Dlaczego znowu mnie okłamujesz?
-Co?
-Byłem u Tretera i nie widział cię dzisiaj.
-No dobrze nie byłam u niego.Przepraszam.
-To gdzie byłaś?
-Byłam u...
W tej właśnie chwili zadzwonił telefon Piotra.
-Cześć.
-.................
-Sory ale nie mogę
-..................
-Ok będę za 15 minut.
-Hana przepraszam cię ale muszę natychmiast jechać do szpitala.Postaram się wrócić jak najszybciej.
-Oczywiście.
-Jak wrócę to dokończymy naszą rozmowę.
Hana tylko kiwnęła głową i zabrała się za sprzątanie po kolacji.Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Już idę-Krzyknęła. Po czym udała się do drzwi. Za drzwiami ujrzała malutkie,bezbronne maleństwo.Wyglądało na około miesięczne. Było takie ładne.Ale skąd ono się wzięło tutaj.Miało na sobie kurteczkę a na niej leżała koperta.Dla Hany!. Wzięła maleństwo do domu i zaczęła czytać list.Nie mogła uwierzyć w to co czytała.
Po chwili do domu wszedł Piotr i widząc dziecko i smutną Hanę domyślił się ze coś jest nie tak.
-Hana czy wszystko dobrze?Co to za dziecko?
Hana w momencie zaczęła płakać.Piotr przytulił ją i po chwili ujrzał leżącą na stole kopertę.Zaczął czytać.
Droga Hano
Jeżeli czytasz ten list to znaczy ze malutki jest juz z toba.Nie ma imienia więc musisz go nazwać.
To jest twój brat,i masz do niego pełne prawo.Dokumenty swiadczace o tym iz jestes jego prawnym
opiekunem znajdziesz w kopercie.Nie martw się wszystko zalatwiłam legalnie i nikt nie powinien sie
czepiać.Mysle ze najważniejsze informacje ci przekazałam.Proszę cie tylko nie dzwon i nie szukaj mnie, bo mnie nie znajdziesz, bo być może już mnie nie ma.Moje problemy mnie przerosły wiec nie chciałam narażać małego.Myślę ze będziesz jednocześnie dobra matka jak i siostra.
PS.Prosze nie szukaj mnie.Zrób to dla swojego brata a zarazem syna.
Mama
Gdy przeczytał ten list od razu wiedział że musi jej pomóc.Wiedział także ęe będzie bardzo ciężko.
-Hana nie martw się,zaopiekujemy się małym.Wszystko będzie ok.
-Nic nie będzie ok, nie wiem co się dzieje z moją matką.
-Hana ona wyraźnie powiedziała że nie chce abyś jej szukała.
-Piotr jak ja mam się nie martwić przecież to moja matka.
-Wiem i właśnie dlatego uszanuj jej decyzje.Teraz priorytetem jest abyśmy dali imię małemu i stworzyli mu normalny dom.
-Chyba masz rację.
-To jak mu damy na imię? - zapytał Piotr
-Nie wiem może Natan
-Dlaczego Natan
-Bo to imię oznacza "podarunek".A on nim właśnie jest.I jest to również imię pochodzenia Hebrajskiego więc bardzo mi się podoba.
-Może rację.Niech będzie Natan
-Kocham cie - powiedziała Hana i wtuliła się w Piotra.
-Ja ciebie tez.Wiesz musimy iść do urzędu i to załatwić.
-Boje się że wynikną z tego jakieś problemy.
-Spokojnie pójdę tam sam.To może pojedziemy na jakieś zakupy dla małego.
-Dobrze.To jedzmy.
Po 30 minutach byli już w centrum handlowym.Gdy kupowali najpotrzebniejsze rzeczy Hana prawie osunęła się na ziemię.Prawię ponieważ Piotr ja złapał.
-Hana co jest.
-Nic wszystko w porządku.Wracajmy już do domu ok.
-Jasne już jedziemy.
Po chwili byli już w domu.Mały Natan już spał.
-Hana powiesz mi co się z tobą ostatnio dzieje?
-Nic po prostu źle się poczułam.
-Hana powiedz prawdę.
-Piotr uwierz mi ze to nie jest odpowiedni moment.
-Hana Mów.
-Dobrze.Wczoraj dowiedziałam się że jestem w ciąży. Bliźniaczej.
-No to super.Kocham Cię.
-Ale jak my sobie damy radę? Mamy Natana i będziemy mieć jeszcze dwójkę.
-Spokojnie będzie okey.
-Ufam ci.
I tak własnie zakończył się ten dzień.Oczywiście przed snem myśleli jeszcze o imionach dla ich dzieci.Piotr powiedział że wieży w to iż będą dwa chłopaki, i da im na imię Milan i Alan.Hana się zgodziła choć oczywiście wierzyła że będą dziewczynki.
I jak? Mam nadzieję, że się podoba.Dziś niestety już nie dodam ale jutro napewno coś się pojawi.
Spróbujmy:
15kom = next
Dacie rade?
Część VII
Gdy dojechali do Warszawy Piotr natychmiast pojechał do szpitala, natomiast Hana do mieszkania.
/szpital Leśna Góra/
-O Wiki.Dobrze że cię widzę.Co z tym pacjentem?
-Dobrze że przyjechałeś tak szybko.Za 10 minut widzę cię na bloku.
-Jasne - odpowiedział Piotr.Chciał jeszcze zadzwonić do Hany, ale ona nie obierała.Trochę się martwił.Mieli spędzić razem urlop a tymczasem ona siedzi w domu a on w pracy.
/pięć godzin później/
-Dzięki Piotr bez ciebie nie dałabym rady.
-Nie ma sprawy, ale muszę już lecieć.
-Jasne, przecież masz urlop - uśmiechnęła się Wiki i opuściła blok.
Piotr nie mógł się już doczekać, kiedy pojedzie do swojej ukochanej.Po około kwadransie był już pod swoim mieszkaniem.
-Hana wróciłem - zawołał ale nie ujżał ukochanej.Poszedł do sypialni i zobaczył że śpi.
-No tak przecież jest 23:00 - pomyślał i poszedł pod prysznic.Nastepnie szybko położył się obok Hany.
2 miesiące później
Hana i Piotr byli bardzo szczęśliwi.Piotr nawet myślał o dziecku ale Hana cały czas twierdziła że nie jest gotowa.Piotr martwił się o nią, ponieważ ostatnio trochę go unikała.
/szpital/
-O Hana.Masz chwile?
-O co chodzi, bo zaraz operuje.
-Kiedy będziesz w domu?
-Nie wiem. Skończę operacje i pewnie wrócę.
-Ok.To ja już jadę.
-To pa - powiedziała i ucałowała go w policzek.Hana nie czuła się zbyt dobrze. Bała się że może nie dać sobie rady podczas operacji, dlatego poprosiła o asystę Wójcika.
/blok operacyjny/
-Hana wyciągamy tego maleńca - powiedział Wójcik a Hanie zrobiło się ciemno przed oczami.
-Hana wszystko okey?
-Tak,tak...- odpowiedziała i osuneła sie na ziemię.
-Proszę zaprowadzić panią doktor na izbę .Ja dokończę - Darek zwrócił się do jednej z pielęgniarek.
-Oczywiście.
/SOR/
-Co się stało- zapytała Lena?
-Doktor wójcik kazał przyprowadzić panią doktor.
-Ale co się stało? - Lena zwróciła się do pielęgniarki
-Zasłabła podczas operacji.
-Dobrze
Po chwili Hana i Lena zostały same.
-Hana co jest?
-Nic poprostu zrobiło mi się słabo.
-Zostawię cię w szpitalu na obserwacji.
-Nie ma mowy. Jadę do domu.
-Ty chcesz w takim stanie prowadzić samochód?
-Dobrze pojadę taksówką.
-Ale zadzwoń jak dojedziesz i weź może kilka dni wolnego.
-Tak zadzwonię jutro do Tretera.
Hana po chwili wsiadła do taksówki i pojechała do domu.Marzyła o tym aby położyć się spać.
Tymczasem do Piotra zadzwonił Wójcik. Opowiedział mu o tym co się wydarzyło , bo wiedział że Hana się nie przyzna. Nagle usłyszał że Hana wróciła i się rozłączył.
-Hej - powiedziała Hana i swe kroki od razu skierował do sypialni.
-Coś się stało?
-Nie, po prostu jestem zmęczona.
-Wójcik do mnie dzwonił.
-I co?
-Powiedział mi co się stało.
-Yhym.
-Hana od kilki dni jesteś jakaś niewyraźna.Może powinnaś się zbadać?
-Nie mam siły się z tobą kłócić, jestem zmęczona.
-Jasne. Połóż się.
Piotr również był zmęczony.Poszedł pod prysznic i położył się spać.Chciał aby ten dzień już się skończył.
"Miłość najlepszym przyjacielem"
Gdy dojechali do Warszawy Piotr natychmiast pojechał do szpitala, natomiast Hana do mieszkania.
/szpital Leśna Góra/
-O Wiki.Dobrze że cię widzę.Co z tym pacjentem?
-Dobrze że przyjechałeś tak szybko.Za 10 minut widzę cię na bloku.
-Jasne - odpowiedział Piotr.Chciał jeszcze zadzwonić do Hany, ale ona nie obierała.Trochę się martwił.Mieli spędzić razem urlop a tymczasem ona siedzi w domu a on w pracy.
/pięć godzin później/
-Dzięki Piotr bez ciebie nie dałabym rady.
-Nie ma sprawy, ale muszę już lecieć.
-Jasne, przecież masz urlop - uśmiechnęła się Wiki i opuściła blok.
Piotr nie mógł się już doczekać, kiedy pojedzie do swojej ukochanej.Po około kwadransie był już pod swoim mieszkaniem.
-Hana wróciłem - zawołał ale nie ujżał ukochanej.Poszedł do sypialni i zobaczył że śpi.
-No tak przecież jest 23:00 - pomyślał i poszedł pod prysznic.Nastepnie szybko położył się obok Hany.
2 miesiące później
Hana i Piotr byli bardzo szczęśliwi.Piotr nawet myślał o dziecku ale Hana cały czas twierdziła że nie jest gotowa.Piotr martwił się o nią, ponieważ ostatnio trochę go unikała.
/szpital/
-O Hana.Masz chwile?
-O co chodzi, bo zaraz operuje.
-Kiedy będziesz w domu?
-Nie wiem. Skończę operacje i pewnie wrócę.
-Ok.To ja już jadę.
-To pa - powiedziała i ucałowała go w policzek.Hana nie czuła się zbyt dobrze. Bała się że może nie dać sobie rady podczas operacji, dlatego poprosiła o asystę Wójcika.
/blok operacyjny/
-Hana wyciągamy tego maleńca - powiedział Wójcik a Hanie zrobiło się ciemno przed oczami.
-Hana wszystko okey?
-Tak,tak...- odpowiedziała i osuneła sie na ziemię.
-Proszę zaprowadzić panią doktor na izbę .Ja dokończę - Darek zwrócił się do jednej z pielęgniarek.
-Oczywiście.
/SOR/
-Co się stało- zapytała Lena?
-Doktor wójcik kazał przyprowadzić panią doktor.
-Ale co się stało? - Lena zwróciła się do pielęgniarki
-Zasłabła podczas operacji.
-Dobrze
Po chwili Hana i Lena zostały same.
-Hana co jest?
-Nic poprostu zrobiło mi się słabo.
-Zostawię cię w szpitalu na obserwacji.
-Nie ma mowy. Jadę do domu.
-Ty chcesz w takim stanie prowadzić samochód?
-Dobrze pojadę taksówką.
-Ale zadzwoń jak dojedziesz i weź może kilka dni wolnego.
-Tak zadzwonię jutro do Tretera.
Hana po chwili wsiadła do taksówki i pojechała do domu.Marzyła o tym aby położyć się spać.
Tymczasem do Piotra zadzwonił Wójcik. Opowiedział mu o tym co się wydarzyło , bo wiedział że Hana się nie przyzna. Nagle usłyszał że Hana wróciła i się rozłączył.
-Hej - powiedziała Hana i swe kroki od razu skierował do sypialni.
-Coś się stało?
-Nie, po prostu jestem zmęczona.
-Wójcik do mnie dzwonił.
-I co?
-Powiedział mi co się stało.
-Yhym.
-Hana od kilki dni jesteś jakaś niewyraźna.Może powinnaś się zbadać?
-Nie mam siły się z tobą kłócić, jestem zmęczona.
-Jasne. Połóż się.
Piotr również był zmęczony.Poszedł pod prysznic i położył się spać.Chciał aby ten dzień już się skończył.
Dzięki za 1000 wyświetleń.Next może nawet za chwilę bo wieczorem wyjeżdżam do Warszawy na Narodowy:)
piątek, 10 października 2014
Nowi bohaterowie:
Mateusz Gawryło- ma 26 lat i jest młodszym bratem Piotra.
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0782700a1be1dcb9.html
Paweł Gawryło - ma 21 lat; młodszy brat Piotra
http://pics.tinypic.pl/i/00584/3bxsgace9grn.jpg
Zosia Gawryło - ma 19 lat; siostra Piotra
http://ifotos.pl/zobacz/44058jpg_eqssqwx.jpg/
Część VI
"Przyjaciel to człowiek, który wie wszystko o tobie i wciąż cię lubi."
Gdy już weszli do domu ujżeli zdenerwowaną mama Piotra.
-No gdzie wy tyle byliście? Dzwoniłam kilka razy!!! - powiedziała z wyrzutem mama Piotra.
-Po prostu zaspaliśmy - wytłumaczył się Piotr.
-No dobrze.Zapraszam - oznajmiła i zaprowadziła nas do dużego salony, gdzie przygotowany był posiłek.
-Siadajcie, proszę.
-Oczywiście - powiedzieli niemal równocześnie.
-Mamo a gdzie moje kochane rodzeństwo? - zapytał Piotr
-Mieli zaraz zejść na dół.
-Okey.To poczekamy na nich - W tej chwili Anna opuściła pomieszczenie a zakochani zostali sami.
-Nie mówiłeś mi że masz rodzeństwo?
-Po prostu nie było kiedy.
-Yhym.Powiedzmy że ci uwieżę.
-Musisz. - powiedział to i namiętnie pocałował Hanę.W tej chwili do pokoju weszło kilka osób.
-Hana poznaj to mój brat Paweł.- przedstawił mnie Piotr.
-To moja kochana siostrzyczka Zosia.
-A to ....
-A my się chyba nie musimy przedstawiać - powiedział brat Piotra swój wzrok kierując na Hanę.
-A wy skąd się znacie? - zapytał zakłopotany Piotr.
-Stare czasy - onajmili jednocześnie, przez co bardziej zagotowało się w Piotrze.
-To co może usiądźmy - mama Piotra postanowiła wybrnąć jakoś z tej sytuacji.
Podczas posiłku Piotr cały czas czuł się dziwnie.Skąd Hana zna jego brata?
Widział że jego ukochana co jakiś czas zerka na Mateusza, bo tak miał na imię jego drugi brat.
Po chwili w salonie zostali tylko rodzice,Mateusz,Hana i Piotr.
-Wiecie co to może posiedzicie sobie tutaj pogadacie a my się przewietrzymy - zaproponowali rodzice Piotra.
-Okey - oznajmił radosny Mateusz.
-To co tam u ciebie Hana? Dawno się nie widzieliśmy.
-Wszystko dobrze.A u cb?
-U mnie świetnie.
-Wiecie co to wy może sobie pogadajcie a ja pójdę do Pawła - powiedział Piotr widząc że jego ukochana nie zwraca już na niego uwagi.
-Dobrze - przytaknęła Hana.
-I co zostałaś tą panią doktor?
-No pewnie.
-No widzisz wiedziałem że ci się uda.
-A ty czym się w końcu zajmujesz?
-Jak ci powiem to nie uwierzysz.
-No dawaj.
-Jestem na stażu z ginekologi.
-Nie no niewieże.
-No wiedzisz.Jednak nie jestem taki głupi.
-Nigdy nie mówiłam że jesteś.
-Ty nie ale inni tak.
-Wiem,pamiętam.
-Dobrze że cię wtedy poznałem.
-Yhym.Cieszę się że tak mówisz.
Nagle do pomieszczenia wszedł Piotr.
-Hana musimy wracać. Mój pacjent się pogorszył.
-No cóż.
-Czekam w samochodzie - powiedział i opuścił pokój.
-Mam nadzieje że się jeszcze spotkamy - oznajmił z nadzieją Mateusz.
-Ja też.Cześć.
-Cześć.
Hana i Piotr pojechali do hotelu, spakowali rzeczy i wyruszyli do Warszawy.Piotr również zadzwonił do mamy i przeprosił że nie zostali dłużej.Dłuższy czas jechali w ciszy aż nagle odezwał się Piotr.
-Skąd go znasz?
-Kogo?
-No Mateusza.
-Aaaa...To stare czasy.
-No ale chyba możesz mi powiedzieć.
-No mogę.Poznaliśmy się jakieś 6 lat tamu.Twój brat przyjechał do Tel-Avivu z nadzieją że dostanie się do bardzo dobrej szkoły.
-No tak był tam.
-No i tak się poznaliśmy.
-Rodzice byli bardzo źli że wyjechał.Pamiętam
-Wiesz mi to się wydaje że on wcale nie chciał wyjeżdżać, tylko chciał wszystkim udowodnić że potrafi o siebie zadbać.
-Pewnie tak.Zawsze miał swoje humory.
-Jak go poznałam to powiedział mi że nim rodzice się nie obchodzą, że dla nich najważniejszy jest jego starszy brat, który studiuje medycynę.
-Nie wiedziałem. Będę musiał z nim pogadać.
-No.Będziesz musiał tym bardziej że twój brat jest na stażu z ginekologi.
-Co???
-Nie mów że nie wiedziałeś.
-Nic mi nie mówił.
-A może poprostu nie chciał się chwalić.On jest naprawdę bardzo skromny.
-No wiem.Łatwo go zranić.
Hana i Piotr rozmawiali tak jeszcze dłuższą chwile.Piotr postanowił że w ramach przeprosin zorganizuje niespodziankę dla Mateusza.
Przepraszam,że tak długo nie dodawałam ale miałam sporo nauki.Next dziś wieczorem albo jutro.
Zachęcam do czytania.
wtorek, 7 października 2014
Część V
Po około dwóch godzinach Piotr wyjechał do Warszawy a Hana została w Hotelu.Ukochany obiecał jej że wróci najwyżej za dwa dni.Już nie mogła się doczekać.Nagle zadzwonił jej telefon.Numer nieznany.Nie wiedziała kto to.
-Halo- Hana odezwała się pierwsza
-Cześć - Hana doskonale wiedziała że jest to matka Piotra - Piotr zostawił mi twój numer telefonu i dzwonie aby zaprosić cię jutro rano na śniadanie.
-Nie trzeba naprawdę poradzę sobie.
-To co widzimy się o 9:00?
-No dobrze - Hana nie miała siły aby się z nią kłócić.
-To do widzenia.
-Do widzenia.
Nie miała ochoty iść do domu Piotra bez niego, no ale cóż Piotr mówił mamie że ma się nią opiekować więc dotrzymuje słowa. Miała nadzieje tylko że Piotr szybko tu wróci. Hana była tak zmęczona że nawet nie zauważyła kiedy zasnęła .Śniło jej się że Piotr razem z czwórką chyba ich dzieci idzie przez park.Najdziwniejsze było to że Hana nie mogła ich dogonić.W pewnym momencie biegła i nadal Piotr był daleko przed nią.Nagle Hana obudziła się, była cała spocona,bała się.Postanowiła mimo że była 4 w nocy zadzwonić do Piotra.
-Hej nie obudziłam cię?
-Nie właśnie skończyłem operacje i zaraz wracam do domu.
-To dobrze.
-Hana stało się coś masz jakiś dziwny głos.
-Śniło mi się coś okropnego.
-Nie bój się i śpij.Jak wstaniesz ja już będę.
-Tak szybko?
-A co nie cieszysz się?
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę.
-Idź spać
-No dobra.Pa
- Pa.Kocham cię.
-Ja ciebię też Piotr - powiedziała i się rozłączyła.
Zgodnie z radą Piotra natychmiast położyła się na łóżku, ale nie mogła zasnąć.Cały czas myślała o tym co jej się śniło.Mieli czworo dzieci, a najmłodsze mogło mieć z dwa miesiące.
Nie byli zbyt szczęśliwi.Szli przez park, ubrani na czarno i smutni.Co to może znaczyć?Czy coś
się stanie jej albo Piotrowi.Nie miała sił dłużej o tym myśleć. Położyła głowę na poduszce i zasnęła.Rano obudziło się ciche krzątanie się po ich pokoju.Gdy otworzyła powieki ujrzała ubierającego się już Piotra.
-Hej Piotr - wstała i pocałowała go namiętnie w usta.
-No Hej.Jakie miłe powitanie.
-Może być jeszcze milsze jak chcesz?
-Bardzo bym chciał, ale na 9:00 jesteśmy umówieni do mamy, a jest za kwadrans ósma.
-Najwyżej się spóźnimy chodź. - powiedziała i pociągnęła Piotra do łóżka.
/9:30/
-No zbieraj się szybko - krzyczał Piotr.
-No już no.
-Mama już się pewnie niecierpliwi.
-Dobra możemy jechać - oznajmiła Hana i oboje wyszli z pokoju hotelowego.Wsiedli do samochodu.
-Hana?
-Tak.
-A co ci cię wczoraj śniło że byłaś taka wystraszona.
-Nie chce już o tym mówić.
-Ale mi masz mówić wszystko.
-Dobrze powiem ci ale jak wrócimy bo teraz nie chce sobie psuć humoru.
-No dobra to jedziemy - powiedział Piotr i pojechali do jego domu.
Skąd możesz mieć pewność, że całe twoje życie nie jest snem...?
Jostein Gaarder
Po około dwóch godzinach Piotr wyjechał do Warszawy a Hana została w Hotelu.Ukochany obiecał jej że wróci najwyżej za dwa dni.Już nie mogła się doczekać.Nagle zadzwonił jej telefon.Numer nieznany.Nie wiedziała kto to.
-Halo- Hana odezwała się pierwsza
-Cześć - Hana doskonale wiedziała że jest to matka Piotra - Piotr zostawił mi twój numer telefonu i dzwonie aby zaprosić cię jutro rano na śniadanie.
-Nie trzeba naprawdę poradzę sobie.
-To co widzimy się o 9:00?
-No dobrze - Hana nie miała siły aby się z nią kłócić.
-To do widzenia.
-Do widzenia.
Nie miała ochoty iść do domu Piotra bez niego, no ale cóż Piotr mówił mamie że ma się nią opiekować więc dotrzymuje słowa. Miała nadzieje tylko że Piotr szybko tu wróci. Hana była tak zmęczona że nawet nie zauważyła kiedy zasnęła .Śniło jej się że Piotr razem z czwórką chyba ich dzieci idzie przez park.Najdziwniejsze było to że Hana nie mogła ich dogonić.W pewnym momencie biegła i nadal Piotr był daleko przed nią.Nagle Hana obudziła się, była cała spocona,bała się.Postanowiła mimo że była 4 w nocy zadzwonić do Piotra.
-Hej nie obudziłam cię?
-Nie właśnie skończyłem operacje i zaraz wracam do domu.
-To dobrze.
-Hana stało się coś masz jakiś dziwny głos.
-Śniło mi się coś okropnego.
-Nie bój się i śpij.Jak wstaniesz ja już będę.
-Tak szybko?
-A co nie cieszysz się?
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę.
-Idź spać
-No dobra.Pa
- Pa.Kocham cię.
-Ja ciebię też Piotr - powiedziała i się rozłączyła.
Zgodnie z radą Piotra natychmiast położyła się na łóżku, ale nie mogła zasnąć.Cały czas myślała o tym co jej się śniło.Mieli czworo dzieci, a najmłodsze mogło mieć z dwa miesiące.
Nie byli zbyt szczęśliwi.Szli przez park, ubrani na czarno i smutni.Co to może znaczyć?Czy coś
się stanie jej albo Piotrowi.Nie miała sił dłużej o tym myśleć. Położyła głowę na poduszce i zasnęła.Rano obudziło się ciche krzątanie się po ich pokoju.Gdy otworzyła powieki ujrzała ubierającego się już Piotra.
-Hej Piotr - wstała i pocałowała go namiętnie w usta.
-No Hej.Jakie miłe powitanie.
-Może być jeszcze milsze jak chcesz?
-Bardzo bym chciał, ale na 9:00 jesteśmy umówieni do mamy, a jest za kwadrans ósma.
-Najwyżej się spóźnimy chodź. - powiedziała i pociągnęła Piotra do łóżka.
/9:30/
-No zbieraj się szybko - krzyczał Piotr.
-No już no.
-Mama już się pewnie niecierpliwi.
-Dobra możemy jechać - oznajmiła Hana i oboje wyszli z pokoju hotelowego.Wsiedli do samochodu.
-Hana?
-Tak.
-A co ci cię wczoraj śniło że byłaś taka wystraszona.
-Nie chce już o tym mówić.
-Ale mi masz mówić wszystko.
-Dobrze powiem ci ale jak wrócimy bo teraz nie chce sobie psuć humoru.
-No dobra to jedziemy - powiedział Piotr i pojechali do jego domu.
Sory że dopiero teraz, ale jest też niestety nauka.Mam nadzieje że się spodobało.Jeśli dam rade to wstawię next jeszcze dziś wieczorem ale nie obiecuje.
10 km=next
niedziela, 5 października 2014
Część IV
-Hana, Hana kochanie - Wołał Piotr a Hana nadal nie odzyskiwała przytomności.
-Hanuś, obudź się.-cały czas mówił do ukochanej.
-Co jest do cholery. - krzyczał zdenerwowany Piotr
Nagle Hana otworzyła oczy i wyglądała jakby nie miała pojęcia co się stało.
-Hana co się stało?
-Piotr.. - Piotr widział że Hana ledwo się odzywa.
-Mamo to my może przyjedziemy jutro.Hana musi odpocząć.
-Tak oczywiście.Zadzwoń później.
Piotr wziął Hane na ręce i zaniósł do samochodu, po czym udali się do Hotelu.
-Hanuś już lepiej?
-Chyba tak.
-Ale mi strachu napędziłaś.
-Przepraszam.
-Przestań nie masz za co przepraszać.To wszystko moja wina.
-O czym ty mówisz Piotr.
-Niedawno miałaś wypadek a już dostarczam ci adrenaliny.
-Daj spokój.
-Powinnaś odpoczywać a nie się denerwować.Może gdybym powiedział ci gdzie jedziemy to byś się tak nie zdenerwowała i nie było by tego wszystkiego.
-Przestań to nie twoja wina.
-Przepraszam.Pojadę pogadać z mamą a ty odpoczywaj - oznajmił z troską w głosie Piotr.
- W sumie to już czuję się lepiej. Mogłabym jechać z tobą.
-Chyba zwariowałaś.Spij.
-Piotr?
-Tak.
-Kocham Cię.
-Ja ciebie też. Wrócę za godzinę a ty masz odpoczywaj - powiedział Piotr i daj buziaka Hanie.
Piotr wyszedł z mieszkania i udał się do mamy.Po drodze obwiniał się trochę o to co się stało, ale stwierdził że teraz wszystko już będzie okey. Nie spodziewał się jeszcze wtedy jak wielką niespodziankę szukuję im los.
/dom mamy Piotra/
-Piotruś.Co tu robisz?
-Przyjechałem pogadać.
-A Hana?Jak się czuje?
-Już lepiej ale musi odpocząć, więc postanowiłem że lepiej będzie jak zostanie w domu.
-No pewnie niech sobie odpocznie.
-Boję się trochę o nią.
-A co się stało?
-Hana miało niedawno wypadek i powinna odpoczywać a nie jeździć na wycieczki.
-Piotruś wszystko będzie dobrze.Z tego co zdąrzyłam zobaczyć to silna kobieta.
-A od kiedy tak znasz się na ludziach. Przecież nawet z nią nie rozmawiałaś.
-A co mylę się?
-Nie masz rację.Jeszcze nigdy nie spotkałem tak silnej a zarazem tak wrażliwe kobiety.
-Ona nie jest polką prawda?
-Nie pochodzi z Izraela , ale jej ojciec jest polakiem.A co?
-Nic. Po prostu pytam.
-Aha.
-Planujecie dzieci, ślub?
-To wszystko nie takie proste mamo.
-Co nie jest jest proste? Jak nie stać cię na pierścionek to poprostu powiedz.
-Nie o to chodzi. Poprostu Hana wiele przeszła i nie wiem czy jeż gotowa - mama Piotra dostrzegła na twarzy syna smutrk. Piotr nie mógł oszukiwać matki i opowiedział jej o wszystkim. O Jamesie, poronieniu, i ostatnim wypadku Hany.Anna była tym wszystkim bardzo poruszona nie wiedziała że mogło i spotkać tyle nieszczęść.Po rozmowie z mamą Piotr wrócił do Hany i położył się obok niej.Był zmęczony.Nagle z jego snów wyrwał go telefon.
-Piotr Gawryło. Słucham.
-...................................
-Ale ja jestem na urlopie.
-....................................
-A czy to muszę być ja?
-..................................
-Oczywiście.
Dopiero gdy skończył rozmawiać zobaczył że Hana przysłuchiwała się tej rozmowie.
-Musze na chwile wyjechać do Warszawy.
-No trudno.
-Moja mama się tobą zaopiekuje.
-Przecież nie jestem małym dzieckiem.Poradzę sobie.
-Będe wtedy spokojniejszy.
-No dobrze Panie Doktorze - Piotr tylko się uśmiechnął i wtulił się w plecy Hany .Wiedział że za chwile musi wyjechać i chciał jeszcze chwile spędzić z ukochaną.
" Bądź moim uśmiechem, gdy zasypiam i budzę się "
-Hanuś, obudź się.-cały czas mówił do ukochanej.
-Co jest do cholery. - krzyczał zdenerwowany Piotr
Nagle Hana otworzyła oczy i wyglądała jakby nie miała pojęcia co się stało.
-Hana co się stało?
-Piotr.. - Piotr widział że Hana ledwo się odzywa.
-Mamo to my może przyjedziemy jutro.Hana musi odpocząć.
-Tak oczywiście.Zadzwoń później.
Piotr wziął Hane na ręce i zaniósł do samochodu, po czym udali się do Hotelu.
-Hanuś już lepiej?
-Chyba tak.
-Ale mi strachu napędziłaś.
-Przepraszam.
-Przestań nie masz za co przepraszać.To wszystko moja wina.
-O czym ty mówisz Piotr.
-Niedawno miałaś wypadek a już dostarczam ci adrenaliny.
-Daj spokój.
-Powinnaś odpoczywać a nie się denerwować.Może gdybym powiedział ci gdzie jedziemy to byś się tak nie zdenerwowała i nie było by tego wszystkiego.
-Przestań to nie twoja wina.
-Przepraszam.Pojadę pogadać z mamą a ty odpoczywaj - oznajmił z troską w głosie Piotr.
- W sumie to już czuję się lepiej. Mogłabym jechać z tobą.
-Chyba zwariowałaś.Spij.
-Piotr?
-Tak.
-Kocham Cię.
-Ja ciebie też. Wrócę za godzinę a ty masz odpoczywaj - powiedział Piotr i daj buziaka Hanie.
Piotr wyszedł z mieszkania i udał się do mamy.Po drodze obwiniał się trochę o to co się stało, ale stwierdził że teraz wszystko już będzie okey. Nie spodziewał się jeszcze wtedy jak wielką niespodziankę szukuję im los.
/dom mamy Piotra/
-Piotruś.Co tu robisz?
-Przyjechałem pogadać.
-A Hana?Jak się czuje?
-Już lepiej ale musi odpocząć, więc postanowiłem że lepiej będzie jak zostanie w domu.
-No pewnie niech sobie odpocznie.
-Boję się trochę o nią.
-A co się stało?
-Hana miało niedawno wypadek i powinna odpoczywać a nie jeździć na wycieczki.
-Piotruś wszystko będzie dobrze.Z tego co zdąrzyłam zobaczyć to silna kobieta.
-A od kiedy tak znasz się na ludziach. Przecież nawet z nią nie rozmawiałaś.
-A co mylę się?
-Nie masz rację.Jeszcze nigdy nie spotkałem tak silnej a zarazem tak wrażliwe kobiety.
-Ona nie jest polką prawda?
-Nie pochodzi z Izraela , ale jej ojciec jest polakiem.A co?
-Nic. Po prostu pytam.
-Aha.
-Planujecie dzieci, ślub?
-To wszystko nie takie proste mamo.
-Co nie jest jest proste? Jak nie stać cię na pierścionek to poprostu powiedz.
-Nie o to chodzi. Poprostu Hana wiele przeszła i nie wiem czy jeż gotowa - mama Piotra dostrzegła na twarzy syna smutrk. Piotr nie mógł oszukiwać matki i opowiedział jej o wszystkim. O Jamesie, poronieniu, i ostatnim wypadku Hany.Anna była tym wszystkim bardzo poruszona nie wiedziała że mogło i spotkać tyle nieszczęść.Po rozmowie z mamą Piotr wrócił do Hany i położył się obok niej.Był zmęczony.Nagle z jego snów wyrwał go telefon.
-Piotr Gawryło. Słucham.
-...................................
-Ale ja jestem na urlopie.
-....................................
-A czy to muszę być ja?
-..................................
-Oczywiście.
Dopiero gdy skończył rozmawiać zobaczył że Hana przysłuchiwała się tej rozmowie.
-Musze na chwile wyjechać do Warszawy.
-No trudno.
-Moja mama się tobą zaopiekuje.
-Przecież nie jestem małym dzieckiem.Poradzę sobie.
-Będe wtedy spokojniejszy.
-No dobrze Panie Doktorze - Piotr tylko się uśmiechnął i wtulił się w plecy Hany .Wiedział że za chwile musi wyjechać i chciał jeszcze chwile spędzić z ukochaną.
Mam nadzieję że się podoba.
5 kom = next
Dacie rade?
Część III
Rano Piotr wstał wcześniej aby samemu się spakować i posprzątać trochę samochód.Nie mógł się doczekać tego wyjazdu, ale nie wiedział czy Hana ucieszy się gdy zobaczy gdzie ją zabiera.
Nie myśląc dużej poszedł jeszcze szybko pod prysznic i zrobił ukochanej śniadanie.Kilka minut później Hana wstała i od razu udała się na pyszne śniadanko.
-O której wstałeś że zdążyłeś to wszystko przygotować?-zaczęła
-Nieważne.Smakuje?
-Pyszne.
-To zajadaj, ubieraj się i jedziemy.
-A możesz mi chociaż powiedzieć dokąd.
-Nie moge bo nie było by niespodzianki - odpowiedział będący w świetnym humorze Piotr.
Po godzinie Piotr zabrał walizkę Hany i swoją do samochodu i udali się w daleką podróż.
/dwie godziny póżniej/
-Daleko jescze?
-Już blisko.
-Godzinę temu też tak mówiłeś.
-Oj nie przesadzaj.Zaraz będziemy.
-No dobra już się nie odzywam.
Po kwadransie dojechali pod duży dom. Hana była zdezorientowana.ponieważ myślała że Piotr wybierze jakiś Hotel czy coś w tym stylu.Nie spodziewała się jednak jaką niespodzianke ma dla niej Piotr.
-Jesteśmy- oznajmił dumnie Piotr.
-A moge wiedzieć gdzie?
-Tutaj się wychowałem.
-Co?
-No mieszkałem tutaj przez jakieś 18 lat.
-Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś , że przyjedziemy do twojej rodziny?
-No bo to miała być niespodzianka.
-Ale zobacz jak ja wyglądam - wskazała na swój jakże kobiecy dresik Hana.
-Nie martw się nie idziemy tam teraz.
-Jak to?
-Jesteśmy zaproszeni na kolację o 18:00.
-To dobrze.Ale gdzie bedziemy do tej pory.
-W mieście jest Hotel.
-Aha.Okey.
-To co jedziemy?
-Jasne.
Po chwili znaleźli się w pięknym apartamencie. Hana była zaskoczona. Nie spodziewała się tego wszystkiego po Piotrze. Z jej rozmyśleń wyrwał ją czuły uścisk jej ukochanego.
-Co robisz?
-Jak to co? - cały czas całował jej szyję.
-To chodź - Hana pociągła Piotra do sypialni.
/godzina 17:30/
-Hana szukuj się bo się spóźnimy.
-No już. A ty co zamierasz w bokserkach iść.?
-Nie mogę znaleść spodni.
-Nie denerwuj się zaraz ci poszukam - Hana zaczęła grzebać w torbie Piotra.
-Proszę.Musisz być bardziej spokojny.
-Jasne.To co gotowa.
-Tak możemy już jechać.
-Okey.
-Piotr a może kupilibyśmy jakieś kwiaty czy coś?
-Dobry pomysł.Podjedziemy jeszcze do sklepu
-Super.
Po dwóch kwadransach Hana i Piotr byli już po domem jego rodziców.Po Hanie było widać że jest spięta.
-Denerwujesz się.
-Nie coś ty.
-To wchodzimy?
-Tak.
Gdy Hana weszła jej oczom ukazał się pięknym salon.Dom był pięknie urządzony. Jako mała dziewczynka sama o taki marzyła. Nagle jej oczom ukazała się starsza kobieta.
-Mamo poznaj to jest Hana.
-Witam jestem Anna.
-Dzień dobry - Hana wyglądała na trochę spiętą co nie uszło uwadze mamy Piotr.
-Denerwujesz się?- zapytała mama Piotr.
-Nie skąd.
-Hana chodź poznasz moich braci i siostrę.
-Oczywiście - powiedziała Hana i nagle przed jej oczami zrobiło się ciemno.Nie wiedziała co się dzieje.
" Życie bez miłości to czarodziejska latarnia bez światła."
Rano Piotr wstał wcześniej aby samemu się spakować i posprzątać trochę samochód.Nie mógł się doczekać tego wyjazdu, ale nie wiedział czy Hana ucieszy się gdy zobaczy gdzie ją zabiera.
Nie myśląc dużej poszedł jeszcze szybko pod prysznic i zrobił ukochanej śniadanie.Kilka minut później Hana wstała i od razu udała się na pyszne śniadanko.
-O której wstałeś że zdążyłeś to wszystko przygotować?-zaczęła
-Nieważne.Smakuje?
-Pyszne.
-To zajadaj, ubieraj się i jedziemy.
-A możesz mi chociaż powiedzieć dokąd.
-Nie moge bo nie było by niespodzianki - odpowiedział będący w świetnym humorze Piotr.
Po godzinie Piotr zabrał walizkę Hany i swoją do samochodu i udali się w daleką podróż.
/dwie godziny póżniej/
-Daleko jescze?
-Już blisko.
-Godzinę temu też tak mówiłeś.
-Oj nie przesadzaj.Zaraz będziemy.
-No dobra już się nie odzywam.
Po kwadransie dojechali pod duży dom. Hana była zdezorientowana.ponieważ myślała że Piotr wybierze jakiś Hotel czy coś w tym stylu.Nie spodziewała się jednak jaką niespodzianke ma dla niej Piotr.
-Jesteśmy- oznajmił dumnie Piotr.
-A moge wiedzieć gdzie?
-Tutaj się wychowałem.
-Co?
-No mieszkałem tutaj przez jakieś 18 lat.
-Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś , że przyjedziemy do twojej rodziny?
-No bo to miała być niespodzianka.
-Ale zobacz jak ja wyglądam - wskazała na swój jakże kobiecy dresik Hana.
-Nie martw się nie idziemy tam teraz.
-Jak to?
-Jesteśmy zaproszeni na kolację o 18:00.
-To dobrze.Ale gdzie bedziemy do tej pory.
-W mieście jest Hotel.
-Aha.Okey.
-To co jedziemy?
-Jasne.
Po chwili znaleźli się w pięknym apartamencie. Hana była zaskoczona. Nie spodziewała się tego wszystkiego po Piotrze. Z jej rozmyśleń wyrwał ją czuły uścisk jej ukochanego.
-Co robisz?
-Jak to co? - cały czas całował jej szyję.
-To chodź - Hana pociągła Piotra do sypialni.
/godzina 17:30/
-Hana szukuj się bo się spóźnimy.
-No już. A ty co zamierasz w bokserkach iść.?
-Nie mogę znaleść spodni.
-Nie denerwuj się zaraz ci poszukam - Hana zaczęła grzebać w torbie Piotra.
-Proszę.Musisz być bardziej spokojny.
-Jasne.To co gotowa.
-Tak możemy już jechać.
-Okey.
-Piotr a może kupilibyśmy jakieś kwiaty czy coś?
-Dobry pomysł.Podjedziemy jeszcze do sklepu
-Super.
Po dwóch kwadransach Hana i Piotr byli już po domem jego rodziców.Po Hanie było widać że jest spięta.
-Denerwujesz się.
-Nie coś ty.
-To wchodzimy?
-Tak.
Gdy Hana weszła jej oczom ukazał się pięknym salon.Dom był pięknie urządzony. Jako mała dziewczynka sama o taki marzyła. Nagle jej oczom ukazała się starsza kobieta.
-Mamo poznaj to jest Hana.
-Witam jestem Anna.
-Dzień dobry - Hana wyglądała na trochę spiętą co nie uszło uwadze mamy Piotr.
-Denerwujesz się?- zapytała mama Piotr.
-Nie skąd.
-Hana chodź poznasz moich braci i siostrę.
-Oczywiście - powiedziała Hana i nagle przed jej oczami zrobiło się ciemno.Nie wiedziała co się dzieje.
Hej dzięki wszystkim za kom.Next powinien być jeszcze dziś wieczorem. Zapraszam do czytania i mam nadzieje że podobają się wam moje opowiadania. :)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)